Tradycją już stało się, że pod koniec sezonu turystycznego przewodnicy Śląska i Małopolski spotykają się wspólnie by odbyć spotkanie integracyjno – szkoleniowe w Beskidach. Określenie z przewodnicy z Małopolski jest trochę na wyrost bo jak dotychczas spotykamy się z koleżankami i kolegami z Krakowa i okolic. Szkoda, że ta ciekawa inicjatywa nie ma zrozumienia w pozostałych rejonach przewodnickiej Małopolski. Koledzy poprawcie się! Tym razem dwa autokary: śląski pod kierunkiem Ryszarda Ziernickiego i małopolski pod opieką Edwarda Fietki postanowili spotkać się w rejonie masywu Zembalowej i doszkolić się w temacie etnograficznym Kliszczacy.
Na miejsce spotkania wybrano małą miejscowość Krzeczów położoną pomiędzy masywami Lubonia Wielkiego i Zembalowej, na zachód od słynnej zakopianki. Tereny te zamieszkuje grupa etnograficzna Kliszczacy. Tu w zabytkowym, drewnianym kościółku p.w. Św. Wojciecha przyjął nas proboszcz ks. Antoni Płaczek. Zapoznał nas z dziejami kościoła i Krzeczowa. Ciekawość naszą wzbudziły jego dzieje. Zbudowany został na przełomie XVI i XVII wieku w Łętowni a w 1760 roku został przeniesiony tu do Krzeczowa. Jak głosi legenda mieszkańcy Krzeczowa dostali kościół od mieszkańców Łętowni pod warunkiem, że w ciągu jednej nocy przeniosą go do siebie. Zebrała się cała wieś i przy pomocy zaprzęgów z wołów udało się całą świątynie w elementach przewieść na nowe miejsce. Dopiero po kilku miesiącach zestawić cały kościół. Już sama obserwacja bryły kościoła daje do zrozumienia o stylu i budowniczych świątyni. Jest ona drewniana, orientowana, budowana na zrąb, z wysokim dachem krytym gontem czyli taka klasyczna budowla rejonu małopolskiego. Wewnątrz pięknie prezentował się barokowy, drewniany ołtarz, według ks. Andrzeja Płaczka uznawany za cudowny z obrazem Matki Bożej zwanej Matką Bożą Krzeszowska. Ściany świątyni pokryte są polichromią figuralną, ostatnio odnowioną, co widać gołym okiem na jej wyrazistość i czystość.
Przy kościele podziwialiśmy imponujące rzeźby Józefa Wrony z którym jeszcze mieliśmy spotkać się w dalszej części szkolenia.
Podziękowawszy ks. Proboszczowi udaliśmy się na zdobycie masywu Zembalowej. Idąc ciągle do góry, po nieco gliniastym żółtym szlaku, podziwialiśmy przepiękna beskidzka jesień a pogodę mieliśmy jak na zamówienie. Pełno było grzybów, tylko nikt ich nie zbierał. Wiedzieliśmy, że były one przysmakiem nie lubianych teściowych. A widoki i panoramy – cudo. Kol. Edward Fietko był tu w swoim żywiole – nawet podchwytliwe, kąsające pytania przewodnickie nie wyprowadzały go z nóg. Tak to jest jak prowadzi się przewodników. Należy unikać takich grup – było to namacalne doświadczenie tej wyprawy dla nieco młodszych koleżanek i kolegów .
W rejonie zejścia ku Tokarni w tzw. Kalwarii Tokarskiej spotkaliśmy się z panem Józefem Wroną autorem Kalwarii. Nie było to przypadkowe a zamierzone przez naszego cicerone i za to mu dziękujemy. Ten bardzo skromny, cichy, ludowy artysta przedstawił nam założenia i cele jakimi kierował sie wykonując pracę swojego życia. Była to dla nas przewodników wspaniała lekcja kontaktu z autentycznym folklorem Kliszczaków.
Po zwiedzeniu nowego, jakże nie pasującego do otoczenia kościoła w Tokarni – mieliśmy przed naszymi oczami ten kościółek w Krzeczowie. Ciekawe były rzeźby artystów ludowych zgromadzone w budynku parafii – były tam też prace pana Józefa Wrony, które od razu rozpoznaliśmy.
Kolejnym programem spotkania z folklorem Kliszczaków było spotkanie w Gminnym Ośrodku Kultury, gdzie przywitali nas pan Władysław Piaściak – wójt Tokarni i Pan Stanisław Winter – dyrektor Gminnego Ośrodka Kultury. Po ich wystąpieniach typu grzecznościowego, przedstawili cechy folkloru kliszczackiego a jego posumowaniem był występ zespołu „Kliszczacy” owacyjnie witany i żegnany przez brać przewodnicką. Mogliśmy bezpośrednio zapoznać się z pracą pań, które z papieru i bibuły robiły nie tylko piękne kwiaty ale i inne cacka. Uwagę naszą zwróciły ludowe rzeźby i obrazy wykonane na szkle.
Żegnajac naszych gospodarzy- informujemy ich, że wiemy dużo więcej o tej ciekawej grupie folklorystycznej mieszkającej w rejonie pięknego masywu Zembalowej.
Wielkie dzięki naszym szefom: Edkowi Fietce i Ryśkowi Ziernickiemu za dużą porcje wiadomości. Był to udany wyjazd szkoleniowy. Ponoć w przyszłym roku ma być podobnie ciekawie. Koledzy pamiętajcie o tym szkoleniu.
Fot.: Leon Teer