„Nikt do nas nie przyjedzie!”. Oto pierwsza myśl, która przyszła do głowy organizatorów z chwilą podania daty XXIII Ogólnopolskiego Zlotu Nizinnego Przewodników PTTK, czyli 10-12 maja 2019 r. Czy gorące (z założenia) augustowskie noce i tajemnicza Beata z Albatrosa będą w stanie skusić przewodników w szczycie sezonu turystycznego? Czy Ziemia Augustowska ze swoimi jeziorami, lasami i zabytkami będzie na tyle interesująca, aby oderwać ich od licznych grup turystów?
Błądzić jest rzeczą ludzką, a my z pewnością zbłądziliśmy nie doceniając naszych Koleżanek i Kolegów, jak i siły polskiej piosenki. Przez wszystkie trzy dni zlotu przewinęło się przez niego ponad 70 osób, w tym 58 oficjalnie zarejestrowanych uczestników. Prawie wszystkich przywitaliśmy w hotelu w czwartkowy wieczór, tym samym wydłużając zlot o tych kilkanaście dodatkowych miłych godzin.
Poznawanie tego zakątka Polski przewodnicy rozpoczęli od wycieczki na Suwalszczyznę oraz spaceru po Augustowie. Wieczorny grill został brutalnie przerwany przez najazd statku „Jaćwież”, którego załoga zabrała wszystkich uczestników w rejs do Gołej Zośki – posągu dziewczyny z lokalnych legend.
W sobotę Ci bardziej odważni wybrali spływ kajakowy rzeką Rospuda, czego do tej pory zazdrości im pozostałe 49 osób, a to ze względu na niespodziewane gorące kąpiele w ruskiej bani. W tym samym czasie grupa autokarowa, podróżująca wzdłuż Kanału Augustowskiego, zjadła 110 kartaczy ze skwarkami oraz jedną białoruską czekoladę wielkości cegły. Należałoby dodać, że tak syty obiad odbył się w warunkach polowych, na skąpanej słońcem polanie w lesie z widokiem na wodne przejście graniczne w Rudawce. Dwa kartacze na głowę dodały sił przewodnikom i pozwoliły zobaczyć jeszcze Lipsk, Krasnybór i Sztabin. Jako organizatorzy cieszyliśmy się też bardzo z faktu, że obie grupy, kajakowa i autokarowa, natknęły się na swoich trasach na osławionego podlaskiego ducha puszczy.
Zlot postanowiliśmy oficjalnie zakończyć w niedzielę na statku „Serwy” Żeglugi Augustowskiej, podczas wycieczki do sanktuarium w Studzienicznej. Zamówiliśmy przepiękną pogodę i w trakcie rejsu powrotnego podziękowaliśmy wszystkim obecnym i sami przyjęliśmy bardzo dużo podziękowań.
Na pożegnanie usłyszeliśmy bardzo dużo ciepłych słów skierowanych w naszą stronę, co pozwala nam sądzić, że słynne augustowskie noce (i dnie) nie zawiodły. Nie zabrakło słońca, jezior, lasów, tańców i kartaczy. Po uśmiechniętych twarzach i licznych uściskach wierzymy , że koleżanki i koledzy opuszczali nas w doskonałych humorach, pełni energii do czekających ich wyzwań przewodnickich. Cytując klasyka:
„Lecz myślę, że kiedyś się spotkamy
w Augustowie nad Neckiem w białe dnie”
Tekst: kol. Sylwia Bućko
Zdjęcia: kol.kol. Adam Grabowski i Marcin Szumny